Ewa Cichewicz ma zaledwie 13 lat, ale jej pasja do folkloru jest niezwykła. W czasach, gdy wielu jej rówieśników pochłaniają media społecznościowe i nowoczesne technologie, Ewa odnajduje radość w muzyce, tańcu i tradycjach przekazywanych z pokolenia na pokolenie. Jej miłość do kultury ludowej zaczęła się od pierwszych zajęć w lokalnym zespole folklorystycznym, a dziś jest dla niej nie tylko hobby, ale także sposobem na wyrażenie siebie i odkrywanie swoich korzeni.
Ewo… dlaczego folklor? Mimo wszystko ta forma tańca nie jest aż tak popularna wśród Twoich rówieśników. A mowę o pielęgnowaniu tradycji raczej mają za banał.
– Dołączyłam do zespołu, kiedy miałam zaledwie cztery lata. Mama szukała dla mnie jakichś zajęć, wtedy koleżanka z pracy poleciła jej, żebyśmy zobaczyły Szczecinian. Sama tańczyła w grupie dorosłej i była bardzo zadowolona. Wybrałam się z mamą, spodobało mi się i to na tyle, że jestem w Szczecinianach do dziś. Dla mnie folklor jest cudowny pod względem tradycji, strojów oraz samego przesłania.
Co to za przesłanie?
– Tak naprawdę to każdy taniec, pieśń lub melodie można interpretować na swój sposób. Cudowne jest to, że również w trakcie tańca można się oderwać od wszystkiego i dać się porwać temu, co przygotował choreograf.
To prawda… ale wciąż mnie ciekawi ta wyjątkowość i przesłanie. Przecież tańcząc taniec nowoczesny, ba, nawet będąc cheerleaderką, również możesz być kreatywna, masz dowolność w choreografii – możesz ją tworzyć. A mimo to wybrałaś folklor, piękny, ale nie tak popularny.
– Wybrałam folklor, ponieważ zawsze czuję, jak wielki to jest zaszczyt, mając możliwość dzielenia się naszą piękną, polską kulturą. Dzielenia się zarówno w kraju, jak i poza jego granicami! Jako Szczecinianie jesteśmy przecież zapraszani na przepiękne wydarzenia na wielkich scenach, np. w operze, teatrze, filharmonii… dostajemy także zaproszenia na prestiżowe, międzynarodowe festiwale. Polska kultura to wielka duma dla naszego kraju, dlatego każdy powinien ją poznawać, a my w tym pomagamy… i sami też na tym dużo korzystamy.
To wymagająca pasja: regularne ćwiczenia, próby, koncerty. Jak to godzisz ze swoimi obowiązkami szkolnymi i innymi pasjami?
– Jeśli się czegoś naprawdę chce, to znajdzie się czas na wszystko. Nawet jeśli faktycznie mam coś ważnego, to pani Ewa (Ewa Ott-Kamińska, dyrektor artystyczny w ZPiT Szczecinianie – przyp. red.) zawsze pomoże jakoś rozwiązać problem, zawsze można na nią liczyć.
Ewo, gdyby jakiś Twój rówieśnik zapytał: „warto tam do Was do Szczecinian iść i tańczyć?”, co byś mu powiedziała? Jak byś go zachęciła?
– Już dwie koleżanki namówiłam (śmiech). W naszym zespole można naprawdę dużo zyskać i niczego nie żałować. Na zajęciach mamy bardzo miłą i luźną atmosferę, każdy jest życzliwy dla siebie. Są organizowane obozy letnie i zimowe, na których udoskonalamy wcześniej poznane choreografie, jak i poznajemy nowe. Uczymy się wielu nowych pieśni, ale nie można też zapomnieć o wielu niezapomnianych atrakcjach. W zespole mamy najlepszą kadrę, jaką tylko można mieć. Uważam, że od każdego z nich możemy otrzymać pomoc, wsparcie i zawsze porozmawiać w lepszych, jak i tych gorszych chwilach. Z zespołem zwiedzamy świat jeżdżąc na festiwale, integrujemy się tam z zespołami z innych krajów, wymieniamy sie naszymi kulturami… jednym słowem: naprawdę warto i na pewno jest to przygoda, którą zapamiętam do końca życia!
Długo trzeba ćwiczyć, żeby tańczyć bezbłędnie?
– Sądzę, że każdy czasem się myli. Ii nie ważne, jak długo byśmy ćwiczyli, każdy ma prawo się pomylić.
Dążenie do perfekcji to nic złego… Bycie perfekcyjnym także.
– Zgadzam się z tym.
Mazowsze to zdecydowanie najbardziej znany Polski zespół „w branży”. Nikt z przypadku tam nie trafia. Chciałabyś znaleźć się w jego składzie?
– Zależy, jaką decyzję podejmę w przyszłości, ponieważ Mazowsze to już naprawdę poważny zespół i na razie sądzę, że wolałabym rozwijać swoją pasję dla rozrywki. Jednakże… kto wie, co mi los przyniesie.
Folklor to nie tylko taniec, ale i muzyka. Na Spotify także słuchasz tego gatunku?
– Raczej nie.. na Spotify bardziej jestem w klimatach muzyki rockowej albo hip-hopu, choć często się zdarza, że sobie nucę coś pod nosem z folkloru.
Jak oceniasz próby współczesnych muzyków, którzy próbują czerpać z folkloru i tworzyć swoje kompozycje w nowoczesnych formach… z różnym zresztą skutkiem.
– Zależy o kim mówimy. Niektóre utwory, rzekomo “ludowe” są według mnie najzwyczajniej asłuchalne i nie niosą ze sobą niczego z polskiej kultury. Bardzo natomiast cenię L.U.C’a, który skomponował wiele utworów do filmu “Chłopi”. Dwa razy, jako zespół, mieliśmy okazję z nim wystąpić na jednej scenie! Uważam, że naprawdę dał z siebie wszystko i zrobił kawał niezłej roboty.
Ale było też sporo takich projektów, które miały nawiązywać do folkloru i szybko się skończyły. Nie uważasz, że moda na folklor przemija?
– Moda na folklor nigdy nie przeminie. On jest nieodłącznym elementem naszego życia i trzeba to pielęgnować. Sądzę, że folklor zawsze będzie w naszych sercach.