sobota, 21 czerwca, 2025
spot_img
spot_img

Najpopularniejsze

Zobacz również...

Michał Peno: „W kategoriach zobowiązań radnych nie ma czegoś takiego jak obowiązek względem partii politycznej”

Czy radni powinni być lojalni wobec partii, czy raczej kierować się dobrem mieszkańców? Jak wygląda etyka w praktyce samorządowej? O tych ważnych kwestiach rozmawiamy z Michałem Peno, etykiem i ekspertem w dziedzinie moralnych zobowiązań osób pełniących funkcje publiczne. „W kategoriach zobowiązań radnych nie ma czegoś takiego jak obowiązek względem partii politycznej. Liczy się tylko dobro mieszkańców – mówi nasz rozmówca. Zapraszamy do lektury wywiadu, w którym Michał Peno tłumaczy, czym powinni kierować się radni, by ich decyzje były zgodne z etyką i rzeczywiście służyły społeczności lokalnej i jak polityka centralna powinna uwzględniać problemy regionu.

 

Czy z perspektywy etycznej polityka prowadzona wobec Pomorza Zachodniego przez centralne władze powinna różnić się od podejścia do innych regionów kraju? Jak można zapewnić sprawiedliwy podział uwagi i zasobów?

– Nie trzeba daleko szukać są rozwiązania, które są policzalne i weryfikowalne. Zakładamy równy podział i dostęp do środków. Wierzę w założenie, które głosi, że jakiekolwiek nierówności są możliwe tylko o tyle, o ile wiążą się one z jak największą korzyścią dla obszarów deficytowych. Jeśli mieliśmy deficyty np. w komunikacji publicznej – w województwie – to należne są nam proporcjonalnie większe inwestycje w tym obszarze. Oczywiście dotyczy to każdego regionu, wedle tej samej reguły. A także relacji między polityką centralną a regionami. Uważam, że tu jest sporo do zrobienia po okresie centralizacji – wszystkie urzędy, główne instytucje generalnie są w Warszawie. Czemu nie mielibyśmy dostać do Szczecina jakiegoś urzędu centralnego? Poza tym zasadą jest pomocniczość. Tam, gdzie regiony mogą sobie radzić same, powinny sobie radzić samodzielnie wedle swoich potrzeb. Ta zasada nie ma charakteru tylko etycznego, ale i prawny.

Jak oceniasz wpływ centralizacji decyzji na rozwój regionów takich jak Pomorze Zachodnie? Czy decentralizacja mogłaby sprzyjać większej autonomii i sprawiedliwości?

– Na to odpowiem w kontekście pytania poprzedniego. Jestem całkowicie za samorządnością i włączającą, opartą na dialogu, możliwie bezpośrednią demokracją wspólnot lokalnych. Pisałem zresztą na ten temat obszerny artykuł. Można to zrobić, im mniejsza skala, tym lepsza. Centralizacja nie demonem naszych czasów, są gorsze. Kundera Tożsamości pisze, że anonimowe administracje i prawa nie sprzyjają relacjom osobistym, lokalnym, na których musimy budować naszą własną lokalność. Musimy czuć się zadomowienie w naszej lokalnej wspólnocie, bo ona jest ważna. To jest możliwe pod warunkiem raczej decentralizacji, niż centralizacji. Znany socjolog, Zygmunt Bauman pisał o glokalizacji: w pewnym sensie o przeciwdziałaniu przenoszenia władzy do jakiegoś (anonimowego) centrum, to jedna strona ideowa czy polityczna, z drugiej strony jest przecież zgodna z katolicką nauką społeczną pomocniczość, czyli zasada pozostawiania np. małym wspólnotom decyzji o tym, co mogą zrobić same. Co do zakresu decentralizacji  i wzmacniania regionów powinna być ważna dla każdej władzy. Ale, muszę podkreślić, te regiony i wspólnoty muszą być i działać. Nie mogą być wydmuszką, ale faktycznym funkcjonalnym podsystemem państwa i społeczeństwa.

Jak polityczna rywalizacja między obecną koalicją rządzącą a opozycją wpływa na mieszkańców regionu? Czy takie konflikty etycznie uzasadniają marginalizowanie potrzeb lokalnych społeczności?

– Przeciwnie. To jest zawsze złe. Należy kierować się ogólnymi regułami, takimi, że region, miasto czy miasteczko, jak i każdego mieszkańca, znajdujących się w takiej samej sytuacji należy traktować tak samo, choć można stosować różne miary: czy kierujemy się potrzebami, czy potencjałem. Chciałbym zwrócić uwagę na to, że jest jeszcze reguła w etyce, która mówi, że: można się co do czegoś umówić, ale tylko co do tego, czym dysponujemy. Prawami mieszkańców do równego traktowania – w tym w dostępie do dóbr, uwagi, urzędów, finansowania, ich oraz ich małych ojczyzn jednak nikt nie dysponuje.

Jakie etyczne zobowiązania powinni mieć miejscy radni wobec swoich wyborców? Czy mogą pozwolić sobie na ignorowanie ogólnokrajowej polityki, aby skupić się na lokalnych sprawach?

– W tym punkcie prawo idzie w parze z wymogami etycznymi. Radny obowiązany jest kierować się dobrem wspólnoty samorządowej i utrzymuje stałą więź z mieszkańcami oraz ich organizacjami. W kategoriach zobowiązań radnych nie ma czegoś takiego, etycznie i prawnie, jak obowiązek względem partii politycznej. Jest dobro mieszkańców. Trzeba się z tym pogodzić albo zrezygnować z członkostwa w partii. To mocne słowa, ale tak to należy czytać – tak mówi prawo, na szczęście w tym wypadku nie jest ono kafkowskie, tylko sensowne. Jednak ten problem pojawi się wyłącznie w razie kolizji obowiązków. Że dobro wspólnoty wymaga działania A, a interes polityczny działania nie-A. Myślę, że każdy zna odpowiedź na pytanie co zrobić – każdy wyborca. Kłopot leży w ocenie tego, co jest dobrem wspólnoty lokalnej. Z tego powodu jak najwięcej decyzji powinno być konsultowanych. Mówiłem już, że jestem zwolennikiem demokracji maksymalnie bezpośredniej. Decyzja np. o Fabryce Wody mogła być podjęta równie dobrze w drodze konsultacji i referendum.

Czy samorządowcy powinni dążyć do dialogu z rządem centralnym, nawet jeśli reprezentują odmienne opcje polityczne? Jak znaleźć balans między lojalnością wobec lokalnej społeczności a koniecznością współpracy z władzami centralnymi?

– Balans wynika z ustawy, gdy idzie o radnych. Przede wszystkim dobro wspólnoty lokalnej, nie więzi lub poglądy polityczne. Wspólnota lokalna nie oznacza oczywiście, że trzeba się tych poglądów politycznych wyrzec. Ale trzeba argumentować i tworzyć warunki do wymiany argumentów. Nie dotyczy to tylko relacji między władzą centralną a samorządem i politykami różnych szczebli. Te warunki oznaczają m. in. równą szansę na wypowiedzenie się przez każdego zainteresowanego daną sprawą. Oznacza to więc równy dostęp do mediów, prawo do tego, aby media przedstawiały opinię różnych dyskutantów. Oznacza to gotowość przyjęcia perspektywy strony przeciwnej, a także zgodę na ustępstwa. Oraz uczciwość w dyskusji. Dialog – tak, ale ważniejsze jest to, jakie procedury dialogu wprowadzimy. Muszą być one uczciwe. Nie oceniam obecnych, ale trzeba o te procedury dbać. Ich przejrzystość, jakość, aby był fair.

Czy „wielka polityka” w ogóle powinna wkraczać w sprawy samorządowe? Jakie granice powinny być postawione, aby uniknąć instrumentalizowania lokalnych instytucji w politycznych konfliktach?

– Granice to: pierwszeństwa dobro wspólnoty lokalnej (wynika to z przepisów prawa), zasada pomocniczości (niewtrącania się tam, gdzie wspólnoty lokalne radzą sobie same), zasada zasypywania deficytów wedle jasnych i ogólnych reguł, stosowanych do wszystkich samorządów w taki sam sposób, oraz jasnych procedur dialogu. Są one częściowo policzalne (jeśli np. do miasta W jest aż 5 par pociągów a miasta Y tylko 3 pary pociągów, a miasta te mają takie same potrzeby, to łatwo policzyć, jakie należy dofinansować), a częściowo bazują na przyzwoitości. Na przykład: pewnie można upolitycznić media, ale nie powinno się tego robić.

Jakie wartości etyczne powinny kierować decyzjami radnych i lokalnych polityków w regionach takich jak Pomorze Zachodnie, aby skutecznie reprezentowali interesy swoich mieszkańców?

– Zdecydowanie bycie przyzwoitym. Ale: przedkładanie interesu wspólnoty, którą reprezentują, przed interesem partyjnym; dobra wspólnego przed interesem prywatnym, ja bym dodał do tego jeszcze wspieranie wspólnoty lokalnej jako takiej: otwieranie się na dialog, oddawanie maksimum władzy mieszkańcom, na przykład przez konsultacje, wzmacniania rad osiedli ich sprawczości   – to są ogólne zasady wynikające z wielu źródeł. To wszystko jest i trudne, i łatwe. Wierzę tak zwaną etykę cnót: trzeba się w tym ćwiczyć, żeby działać moralnie i podejmować trudne decyzje, np. dotyczące kolizji interesów, między prywatnym i publicznym. Jest to trudne na początku, z czasem łatwiejsze, żeby działać moralnie.

Popularne Artykuły