Nielegalne składowisko odpadów w Kurowie stanowi poważne zagrożenie dla środowiska i bezpieczeństwa mieszkańców – tak mówi opinia biegłego. Pomimo że sprawa jest znana Wojewódzkiemu Inspektoratowi Ochrony Środowiska w Szczecinie od 2021 roku, odpady – w tym materiały potencjalnie niebezpieczne – wciąż zalegają na działkach. Szacuje się, że ich ilość może wynosić nawet 4000 ton, a teren leży zarówno na obszarze Natura 2000, jak i w strefie awaryjnego ujęcia wody dla Szczecina. Szokująco brzmi informacja od rzecznika prasowego WIOŚ, który twierdzi, że „nie było przesłanek do zawiadamiania prokuratury”.
Po wczorajszej publikacji o ogromnym i niebezpiecznym wysypisku odpadów w Kurowie zawrzało. Mieszkańcy domagają się wyjaśnień: dlaczego władze Kołbaskowa ukrywały ten fakt i nie dążyły do szybkiego rozwiązania problemu? Przypomnijmy: na terenie gminy Kołbaskowo, w obszarach chronionych Natura 2000 i w strefie ochronnej awaryjnego punktu poboru wody dla Szczecina, znajduje się nielegalne składowisko odpadów. To kilka tysięcy ton niebezpiecznych odpadów, które stanowią realne zagrożenie dla środowiska i bezpieczeństwa mieszkańców regionu. Z ustaleń redakcji wynika, że w tej sprawie od blisko dwóch lat prowadzone jest śledztwo przez Prokuraturę Rejonową Szczecin-Zachód, jednak mimo poważnych ustaleń biegłych i licznych dowodów, dotychczas nie podjęto zdecydowanych działań. Tymczasem biegły na zlecenie prokuratury mówi wprost: „odpady były magazynowane w taki sposób, że mogły zagrozić życiu lub zdrowiu człowieka”.
Po naszej publikacji otrzymaliśmy pierwsze informacje od WIOŚ, który przez mieszkańców gminy postrzegany jest jako instytucja, która wbrew ciążących na niej obowiązkach, była co najmniej bierna w podejmowaniu działań.
Podczas oględzin inspektorzy WIOŚ odnotowali obecność odpadów:
– (…) Z budowy, remontów i demontażu obiektów budowlanych oraz infrastruktury drogowej – włączając glebę i ziemię z terenów zanieczyszczonych (…). Dodatkowo wśród wymienionych kodów odpadów znaleźć można było elementy z tworzyw sztucznych, metale oraz inne odpady. Odpady zostały rozplantowane na całym obszarze kontrolowanych działek, podnosząc wysokość terenu od kilku centymetrów do nie mniej niż 8 metrów, w zależności od oryginalnego uksztaltowania terenu – potwierdza Michał Ruczyński z WIOŚ.
Dokumentacja WIOŚ wskazuje, że inspektorat jedynie przeprowadził oględziny terenu i skierował wystąpienie do wójta Gminy Kołbaskowo z zaleceniem usunięcia odpadów. Nie przeprowadzono badań laboratoryjnych gleby, wód czy powietrza w okolicy wysypiska, nie poinformowano także organów ścigania, ani nie podjęto działań w kierunku zabezpieczenia materiału dowodowego, bo jak twierdzi rzecznik WIOŚ, nie stwierdzono obecności odpadów niebezpiecznych.
Innego zdania jest biegły, który na zlecenie prokuratury sprawdzał teren wysypiska.
– W toku śledztwa uzyskano opinię biegłego z zakresu ochrony środowiska, potwierdzającą, że przedmioty i substancje znajdujące się na przedmiotowych działkach stanowią odpady. Biegły uznał, że te odpady były magazynowane w taki sposób, że mogły zagrozić życiu lub zdrowiu człowieka, lub spowodować obniżenie jakości wody, powietrza lub powierzchni ziemi lub spowodować zniszczenia w świecie roślinnym lub zwierzęcym. Z uwagi na dobro śledztwa prokuratura nie może ujawnić informacji o zawiadamiającym w tej sprawie – mówi Rzecznik Prasowy Prokuratury Okręgowej w Szczecinie, prokurator Julia Szozda.
Inspektorzy WIOŚ nie widzieli również plam substancji chemicznych na okolicznych mokradłach, co może sugerować, że doszło do skażenia wody i szkody w środowisku. Konsultowaliśmy to z niezależnym hydrologiem, który po obejrzeniu zdjęć podejrzewa, że odpady niebezpieczne zniszczyły środowisko wodne i wiele form życia.
– Tego nie można było nie widzieć – komentuje, chcąc zachować anonimowość.

Krytycznym problemem pozostaje fakt, że WIOŚ nie poinformował o tej sytuacji Zakładu Wodociągów i Kanalizacji w Szczecinie, mimo że wysypisko znajduje się w strefie ochronnej awaryjnego ujęcia wody pitnej dla miasta. O zagrożeniu ZWiK dowiedział się dopiero kilka dni temu od nas, co świadczy o braku skutecznego nadzoru i koordynacji działań pomiędzy instytucjami odpowiedzialnymi za bezpieczeństwo publiczne i ochronę środowiska.
Obecna sytuacja rodzi poważne pytania o odpowiedzialność urzędników. Brak zawiadomienia organów ścigania, niewykorzystanie dostępnych środków nadzorczych i administracyjnych oraz niepodjęcie działań w celu zabezpieczenia dowodów może skutkować odpowiedzialnością karną lub dyscyplinarną urzędników WIOŚ. W praktyce oznacza to, że osoby odpowiedzialne za nadzór mogłyby odpowiadać za niedopełnienie obowiązków służbowych, a w skrajnych przypadkach – za narażenie życia i zdrowia mieszkańców lub zagrożenie ujęcia wody pitnej.
Niepokojące jest również, że mimo licznych interwencji teren wciąż pozostaje pełen odpadów, a ich częściowe zamaskowanie poprzez wysiew roślinności utrudnia oszacowanie faktycznej skali składowiska. WIOŚ nie posiada także danych o właścicielu nieruchomości ani nie przeprowadził działań mających na celu ustalenie odpowiedzialnych podmiotów, ograniczając się wyłącznie do wystąpień do władz gminy.
– WIOŚ nie wystąpił do prokuratury lub innych organów w wnioskiem o zabezpieczenie materiału dowodowego. WIOŚ nie prowadził kontroli podmiotu przeprowadził oględziny miejsca i przekazał wystąpienie do Wójta Gminy Kołbaskowo. WIOŚ nie wystąpił z zawiadomieniem o możliwości popełnienia przestępstwa lub naruszenia dyscypliny urzędniczej przez władze samorządowe ponieważ na etapie przeprowadzonych oględzin nie było takich przesłanek – tłumaczy Michał Ruczyński.
Śledztwo prowadzone przez Prokuraturę Rejonową Szczecin Zachód, którego szczegóły pozostają niejawne, już wykazało, że składowisko może stanowić poważne zagrożenie. Materiały dowodowe, w tym dokumentacja gminy i dane dotyczące przewozu odpadów, są obecnie analizowane.
Wciąż czekamy na komentarz gminy Kołbaskowo, urzędnicy nie spieszyli się z likwidacją nielegalnego i niebezpiecznego wysypiska, nie spieszą się także w wyjaśnieniami.





